sobota, 19 lipca 2014

GRA W KROPKI

"Weź 250 kolorowych karteczek biurowych. Każdą sklej z kolejną - tak by powstał długi ogon. Teraz cały ogon pomaluj dokładnie z dwóch stron korektorem biurowym. Jak skończysz, to akurat minie dzień pracy..." Przeczytawszy wczoraj taką żartobliwą radę dotyczącą zabijania czasu, przypomniałam sobie oldschoolową metodę, dzięki której udało mi się przeżyć lekcje PO i PNOS-u w liceum...

Pamiętacie grę w kropki? Była to zabawa idealna pod każdym względem. Po pierwsze można było łączyć kropki samemu lub razem z kimś. Po drugie nie trzeba było ponosić specjalnych nakładów finansowych i materiałowych - wystarczyło mieć przy sobie kartkę w kratkę i długopis. I wreszcie, po trzecie i najważniejsze, w kropki graliśmy w całkowitej ciszy nie ściągając na siebie niczyjej uwagi. A i nudnego wykładu w tle dało się przy tym słuchać.

Kropki mają wiele wersji. Nasza była prosta: krzyż czteroramienny, po cztery kropki w każdym rzędzie. Gra polegała na dorysowywaniu piątej kropki w pustym miejscu - i linii łączącej pięć kropek. I tak trzeba było stworzyć tyle linii, ile się dało. W przypadku dwóch uczestników rysowało się naprzemiennie i wygrywał ten, który dał radę umieścić na kartce swoją linię jako ostatni.

Choć dziś królują inne zabijacze czasu - Sudoku i gry elektroniczne typu Angry Birds, Diamonds czy Tetris, to trochę szkoda, że dobre stare kropki poszły w zapomnienie. Może warto wskrzesić je na spotkaniach biurowych?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz