środa, 4 czerwca 2014

MNEMOTECHNIKI

Mnemotechniki - strategie skutecznego zapamiętywania faktów, nazw, cyfr. Fascynująca próba zrozumienia meandrów umysłu i podania mu wiedzy w sposób najbardziej dla niego przyjazny. Co ciekawe łaciński i niemiecki termin oznaczający mnemotechnikę - czyli pons asinorum / Eselbrücke - to w tłumaczeniu "ośli most". Dobrze obrazuje to funkcję tej techniki - będącej swoistym skrótem i ułatwieniem dla myśli.

Od zawsze czytałam książki na ten temat - a powstały ich dziesiątki. Utwierdziły mnie one głównie w przekonaniu, że nie ma metod uniwersalnych i że nie każdy jest w stanie wszystko doskonale sobie wyobrazić - a na wyobrażeniach wiele z tych strategii się opiera. A jednak jeden trick wydał mi się genialny i stosuję go zawsze, gdy poznaję nowe osoby i muszę zapamiętać ich imiona. Pochodzi on ze "Sztuczek umysłu" Derrena Browna, książki trochę o wszystkim, trochę o niczym, w której z morza dłużyzn można wyłowić perełki - ale trzeba mieć sporo samozaparcia, by to zrobić.

Oto więc mnemotechnika z imionami - zaczerpnięta z Browna i trochę zmodyfikowana. Przychodzę na imprezę. Ktoś szybko przedstawia mi znajomych: Ania, Maciek, Ewa, Marek. Patrzę na nich - i widzę: okrągłe okularki w kształcie procenta, króla z kuflem piwa zamiast berła, kobietę z broszką w kształcie liścia, chłopaka z dużymi dłońmi, które przywodzą mi na myśl ikonkę facebookowego like'a... Dlaczego? Bo stosuję metodę ze skojarzeniem nowopoznanej osoby z kimś znanym lub znajomym - albo z jakąś charakterystyczną cechą jego imienia. 

A więc Ania. Mogłabym zobaczyć w niej Annę Dymną lub koleżankę Ankę z pracy - ale do żadnej z nich nie jest podobna. Ma za to okrągłe czarne okulary, które przywodzą mi na myśl symbol procenta. A że Anna to statystycznie najczęstsze imię w Polsce, to skojarzenie mam już gotowe. 

Maciek. Trzyma kufel z Żywcem jakby trzymał berło. Czyli: Król Maciuś I. Musze tylko zatrzymać w głowie jego obraz z piwem, bo potem może je gdzieś odstawić. Albo wypić.

Ewa ma idealną broszkę. Liść. Proste skojarzenie: biblijna pramatka z listkiem figowym. Włosy ma blond, więc nie zostanie w mojej głowie Ewą Demarczyk.

Marek i jego duże dłonie, które układam w głowie w symbol aprobaty. Buduję skojarzenie: dłoń - like - Facebook - słynna dyskusja na profilu Galileo o przesądach Niemców na temat Polaków i wpis, który rozbawił mnie do łez: "Co drugi Polak ma na imię Marek".

I tak w mgnieniu oka zapamiętałam cztery imiona. Może na razie nie jest to jakiś supersukces, ale jeśli rano po imprezowej nocy będę nadal wiedziała, jak się do kogo zwrócić, to na pewno uznam to za nie lada osiągnięcie. Czego i Wam życzę :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz