sobota, 22 marca 2014

W LUSTRZE

Wielu fotografów - mniej lub bardziej znanych - ma swoją idee fix, którą stara się uchwycić na zdjęciu. Idealne ujęcie pioruna, wyraźny rysunek ruchu gwiazd na niebie, doskonała kompozycja pod światło... Inni artyści z kolei przez lata realizują projekty fotograficzne skupiające się wokół jednego tematu - na przykład Diane Arbus, która polowała na ludzi spoza nawiasu normalności i klasycznej estetyki czy słynny Henri Cartier Bresson łapiący "decydujące momenty", niezwykłe i magiczne chwile.

Inspirując się wielkimi mistrzami też staram się krok po kroku realizować moją fotograficzną listę marzeń. Od roku poluję na ciekawy kadr z lustrem: na abstrakcyjne odbicie świata w odwróconej formie, na kontrast zbudowany przez dwie przestrzenie zbliżone przez to, że jedna stała się refleksem na szybie...

Lustro jako nośnik znaczeń i nieoczekiwany zniekształcacz świata zafascynowało mnie na wystawie EXPO 2000 w Hanowerze. Dziś, po niemal półtorej dekady od tego wydarzenia, zatarły się w mojej pamięci kolorowe pawilony, instalacje z aluminium, wodne cuda... Ale jedno wspomnienie wciąż jest żywe: prostej konstrukcji pudełko składające się z luster umocowanych względem siebie pod odpowiednim kątem. Gdy stało się przed nim w pewnej odległości, można było zobaczyć swoją twarz nie w lustrzanym odbiciu tylko niejako jeden do jednego: lewe oko nie znajdowało się więc z lewej strony, lecz z prawej, a prawe ucho - z lewej. Trudno w to może uwierzyć, ale twarz w takim układzie wydawała się kompletnie odmienna. Na zawsze straciłam wtedy przekonanie o względnej symetrii własnych rysów. I wiem już, jak inaczej - dosłownie i w przenośni - wyglądamy w oczach innych niż w swoich własnych.   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz