środa, 26 marca 2014

FUEROLA

Gdzieś przeczytałam, że jeśli trudno jest wybrać imię dla dziecka - z istniejącej już przecież bazy - to jakim wyzwaniem musi być wymyślenie nazwy dla firmy. Tym bardziej, że trudno znaleźć jednoznaczny przepis na sukces patrząc na tak różne brand names na globalnym rynku. Ich niekwestionowana królowa, Coca-cola, nie dość, że powstała z inspiracji - o zgrozo - chemicznymi składnikami, to jeszcze rodzi wątpliwości natury ortograficznej (choćby w kwestii pisowni przez "c" lub "k" - co zresztą zmieniało się w czasie długiej historii napoju). Albo inny globalny brand - Google. Jego nazwa powstała z kolei z inspiracji matematycznej - liczbą ze stu zerami będącą synonimem nieskończoności. 

Ponieważ świat roi się od słów i trudno wpaść na coś oryginalnego, więc w dziedzinie nazewnictwa komercyjnego - podobnie jak w innych sferach życia - powstała droga na skróty: generatory nazw firm. Takich darmowych maszyn żonglujących sprawnie fragmentami wyrazów jest w Internecie bardzo dużo - i prócz tego, że wypluwają zabawne nazwy, to jeszcze dochodzą do nich w całkiem ciekawy sposób.

Generator Dotomator.com sprytnie łączy kawałki słów z rożnych dziedzin. Na przykład szukając nazwy dla baru śniadaniowego wybieram szalony miks koloru i miejsca. Wciskam button i wśród trzydziestu propozycji otrzymuję... Pinkloft. Świetna nazwa - od razu kojarzy się ze smacznymi smoothies z truskawkami! 

Jeszcze bardziej wyrafinowany mechanizm działania ma Netsubstance.com. Uwzględnia na przykład nasze życzenia dotyczące procentu samogłosek i spółgłosek w nazwie - bo wiadomo, że ich proporcja sprawi, że brand name będzie łagodniejszy lub bardziej stanowczy. Co więc dziś ochrzczę? Może klub marzeń. Wbijam "Sex, drugs, rock&roll" plus oczywiście "fun" jako słowa kluczowe i 7 jako maksymalną liczbę znaków. Wciskam magiczny guzik. Algorytm siekający wyrazy i sklejający literki wypluwa kilkadziesiąt propozycji... I już wyobrażam już sobie, jak Hank Moody wychyla whisky siedząc przy barze w Jugl. Ja natomiast najchętniej wpadłabym do Fueroli. A Wy?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz