poniedziałek, 24 marca 2014

EGZEKUCJA

Nigdy nie byłam zagorzałym przeciwnikiem anglicyzmów i amerykanizmów. Uważam, że mowa to żywa materia, która musi się rozwijać i nadążać za rzeczywistością - a jednym z doskonałych repozytoriów nowych słów są właśnie języki obce. Podoba mi się "kick-off meeting", lubię "ketchup" (na równi z "keczupem"), nie razi mnie "videoclip" (wolę go zdecydowanie od "teledysku").

A jednak kiedyś stałam się ofiarą własnych liberalnych poglądów na rozwój polszczyzny... Zakładka do książki przedstawiająca śpiącego psa, którą dostałam dziś od koleżanki, przypomniała mi spotkanie sprzed kilku lat z pewną agencją kreatywną. Grafik miał stworzyć dla nas kilka konceptów reklamowych do wyboru, a młoda Key Accountka - czyli osoba odpowiedzialna za obsługę naszej firmy - przedstawić mi te propozycję graficzne i powiedzieć o nich kilka słów.

Spotkanie: grafik w dżinsach, Accountka w T-shircie, ja w koszuli - zdecydowanie (że użyję już czwartego anglicyzmu w tym zdaniu) overdressed. Oglądam kolejne plansze. Biznesmeni ściskający sobie ręce - trochę sztampa. Klatka piersiowa, żeńska, z symetrycznymi i apetycznymi piersiami - trochę zbyt progresywnie. Wiedzą, że tego nie kupię. Pewnie więc trzecia propozycja będzie tą, którą chcą zabłysnąć. 

I rzeczywiście: wyraźnie dumny ze swojego dzieła grafik kładzie na stole duży wydruk leżącego psa. Pies ma zamknięte oczy - trochę nie wiadomo, czy zasnął, czy też jest już w krainie wiecznych łowów. Mam jednak nadzieję, że tylko śpi. Key Accountka mówi z dumą "Oto nasza najciekawsza egzekucja". A więc moje podejrzenia były prawdziwe: pies jest martwy. Co gorsza zabił go grafik razem z Accoutką - powiedzieli przecież wyraźnie: "NASZA egzekucja". A potem jeszcze ten bezwzględny gość zrobił mu zdjęcie. Bydlak. 

Tyle myśli zdążyło mi przebiec przez głowę w ciągu kilku sekund. ZANIM skojarzyłam, że egzekucja to tylko niefortunnie użyty anglicyzm oznaczający realizację graficzną koncepcji kreatywnej...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz